W 1960 r. w Krucjacie było 100 tys. dorosłych członków (nie licząc młodzieży i dzieci), w tym 700 kapłanów. W Centrali Krucjaty pracowało wtedy na pełnym etacie 17 osób, w tym 3 kapłanów. W województwie katowickim notowano realne sukcesy w postaci spadku spożycia alkoholu. Wprowadzono owocnie pewne zwyczaje, np. dzień I Komunii Św. bez alkoholu, wesela bezalkoholowe, święta kościelne czy stanowe.
Plan kryptonim "Zawada"
Władze zaczęły obawiać się siły i społecznego oddziaływania tej akcji duszpasterskiej, dlatego postanowiły zlikwidować ją pod pretekstem "nielegalnej działalności". Centrali zarzucono wydawanie broszur i pism propagandowych na niezarejestrowanych powielaczach, bez zezwolenia (…). W tajnym "Planie przedsięwzięć operacyjno-śledczych do sprawy kryptonim 'Zawada'", sporządzonym 25 sierpnia 1960 r. wspólnie przez Wydział Śledczy i Wydział III SB KW MO w Katowicach, planowano dokonanie przeszukania w pomieszczeniach należących i dzierżawionych przez Krucjatę oraz u osób z nią związanych. Przeszukanie miało na celu ujawnienie "nielegalnie" wydawanych materiałów, zapasów papieru, farb, matryc oraz nierejestrowanych powielaczy i urządzeń wydawniczych.
29 VIII 1960 r. Urząd Spraw Wewnętrznych przy Wojewódzkiej Radzie Narodowej w Katowicach wydał zakaz dalszej działalności Krucjaty i przystąpił do jej likwidacji. Ks. Blachnicki odmówił podpisania potwierdzenia odbioru decyzji i protestował przeciwko takiemu postępowaniu władz. Podkreślał, że Krucjata Wstrzemięźliwości nie jest żadną organizacją, że "nikt nie wykazał jej charakteru organizacyjnego, a ponadto działa ona jawnie i legalnie od trzech lat w ciągłym kontakcie z różnymi Władzami, za wiedzą Referatu do Spraw Wyznań, wydając za zgodą Urzędu Kontroli Prasy w ramach 'Gościa Niedzielnego' dodatek 'Niepokalana zwycięża' i różne druki, i dotąd nikt nie kwestionował legalności tej działalności. Stwierdzenie, że teraz, po trzech latach 'doszło do wiadomości USW istnienie organizacji pod nazwą Krucjata Wstrzemięźliwości', jest więc śmieszne i bezpodstawne". Wobec oporu ks. Blachnickiego na miejsce wezwano prokuratora wojewódzkiego oraz funkcjonariuszy z KW MO w Katowicach, celem sprawnego dokonania likwidacji Krucjaty Wstrzemięźliwości.
Wg "Księża niezłomni: Idź w stronę przeciwną", Ł. Marek, A. Sznajder, IPN Katowice
Szalony pociąg
Z-ca szefa Urzędu Spraw Wewn. w Katowicach, dowodzący akcją, E. Krakowiak, tak później uzasadniał ks. Blachnickiemu powód likwidacji:
– Byliście szalonym pociągiem. Nie wiadomo było, gdzie jeszcze dojedziecie. Musieliśmy zaciągnąć hamulec.
(…) Pod barak katowickiej centrali Krucjaty Wstrzemięźliwości zajechali na motocyklach uzbrojeni milicjanci. Zaczęli ładować na ciężarówki powielacze i inny sprzęt należący do Krucjaty. – To kradzież! Nie będziemy się temu przypatrywać – oświadczył ks. Blachnicki i poprowadził wszystkich pracowników do kaplicy, przed Najświętszy Sakrament.
Zenia, młoda pracowniczka centrali, próbowała jeszcze dyskretnie wynieść walizeczkę z ważniejszymi dokumentami i listą nazwisk współpracowników. Jednak na sąsiedniej uliczce wyrosło koło niej dwóch mężczyzn po cywilnemu. – Pani pójdzie z nami – rzucili. – Nigdzie nie pójdę! – protestowała dziewczyna.
A kiedy jeden z tajniaków odszedł po samochód, ruszyła biegiem z powrotem do baraku. – Ksiądz Franciszek powiedział od razu: „zmieńcie zawartość walizki!”. Więc koleżanka włożyła do środka trochę swoich ciuchów i starych listów – śmieje się dziś Dorota Seweryn. – Wkrótce milicjanci zażądali od modlących się wydania walizki. Położyli walizkę na stół, otwarli i… trzeba było widzieć ich konsternację. Nie uwierzyli w ten wybieg, ale dało to ks. Franciszkowi trochę czasu – wspomina.
Przed północą dowodzący akcją powiedział ks. Blachnickiemu: „Barak zostanie zaplombowany. Proszę powiedzieć tym dziewczynom z kaplicy, że mają wyjść na przesłuchanie”. – No więc ks. Franciszek kazał wyjść z kaplicy dziewczynom. Ale milicjanci nie zauważyli, że oprócz dziewczyn klęczy tam jeden mężczyzna… To był pan Józef, pracownik centrali. Ks. Blachnicki poprosił go więc: zostań tu – mówi Dorota Seweryn. – Pan Józef spalił w nocy dokumenty wyjęte z walizki, a potem uciekł z zaplombowanego baraku przez zsyp na węgiel – mówi.
Milicja zrobiła też podobne naloty na ośrodki Krucjaty w innych diecezjach. – I co teraz? – pytali następnego ranka zszokowani współpracownicy. – Podziękujmy Niepokalanej za to, co się stało – odpowiedział niespodziewanie ks. Blachnicki. – Jeżeli Pan Bóg dopuścił do zlikwidowania tak wielkiego dzieła, to znaczy, że ma dla nas przygotowane coś jeszcze większego. Mamy podarowany czas, teraz wszyscy idziemy się uczyć, na studia – oświadczył.
Rewizję i konfiskatę mienia przeprowadzano przez 15 godzin.
Gość Niedzielny. P. Kucharczak. Szalony pociąg do trzeźwości.
Ks. F. Blachnicki. Memoriał w sprawie likwidacji Krucjaty Wstrzemięźliwości
Pobożne łupy
Według danych SB, w czasie likwidacji centrali zakwestionowano łącznie około 4 tysięcy broszur powielanych i drukowanych, około 2 tysięcy fotokopii pieśni religijnych i obrazków, 238 znaczków Krucjaty Wstrzemięźliwości, kilka tysięcy ulotek propagandowych, haseł itp. W tym samym dniu prokuratura wojewódzka wszczęła dochodzenie w sprawie uchylania się przez centralę od obowiązku przedkładania "cenzorskiej" instytucji wydawanych publikacji. Głównym oskarżonym został dyrektor Krucjaty Wstrzemięźliwości ks. Blachnicki.
Cytat z "Księża niezłomni: Idź w stronę przeciwną", Ł. Marek, A. Sznajder, IPN Katowice
Ilustracja: Niepokalana zwycięża 1957